Hong Kong, Kowloon

Jestem w Hong Kongu. W samym centrum Kowloon.

W Pekinie na lotnisku udalo mi sie pomylic terminale. Jak sie okazalo, oddalone sa od siebie o 15 minut jazdy autobusem. Zdarzylem na czas, ale wyboru miejsc nie bylo.

Terminal 3. jest gigantyczny. Rzedy okienek check-in ciagna sie od litery A do K. Od lewej do prawej nic nie widac tylko check-in. Zeby dostac sie do bramki trzeba jechac kolejka lotniskowa. Pozniej jeszcze 10 minut na piechote. Gigantyczny terminal.

Z lotniska w Hong Kongu autobusem do centrum. Pierwsze co sie rzuca w oczy, to ze wszyscy jezdza po zlej stronie drogi. W sumie nie powinno to byc zaskoczeniem. W koncu kolonia angielska. Chociaz z drugiej strony reszta Chin jezdzi normalnie. To pewnie stad.

Autobusem jedzie sie dlugo. Ale warto sie nim przejechac. Szczegolnie jesli laduje sie pod wieczor, gdy robi sie juz ciemno. Po drodze mozna spokojnie podziwiac panorame osiedli na wyspach, oswietlone doki, kanaly zeglugowe i statki na morzu. Warto zajac miejsce na pietrze autobusu. No i autobus jest tanszy od kolei – tylko 33 HKD. Kolej 100. Koleja planuje jechac w druga strone.

Hong Kong's harbour from a bus

Czym bardziej wjezdza sie w miasto tym gestsze zabudowania. Horyzont w ktoryms momencie znika. Zastepuja go wysokie budynki i niezliczona liczba sklepow. Ruch na ulicy gesty. Autobus co chwila staje na jakims przystanku. Ludzi na chodnikach jak mrowek.

Okazuje sie ze jestem juz sam w autobusie. Pytam kierowcy jak daleko do mojego przystanku. Przed chwila go przejechalismy. No swietnie. Biore plecak i wysiadam. Na ulicy pytam sie gdzie isc i ide. Znowu pytam. Znowu ide. Nic nie widac. Tzn widac, ale same reklamy. Jest ich bez liku.

Ads

Nagle jakis facet na ulicy cos do mnie krzyczy (wszedzie jest pelno naganiaczy, na podrobki zegarkow, do krawca). Automatycznie odpowiadam „No no”. Po chwili do mnie dociera – krzyczal nazwe budynku, ktorego szukam. Wracam. Pytam sie go co i jak. Okazuje sie, ze wlasnie pod nim stoje.

Wchodze do budynku. Patrze na jakas rozpiske. Jest hostel. W sumie nie wiem czy moj. Nie spisalem nazwy. Ale ile hosteli moze byc w budynku? Wchodze do odpowiedniej windy (jedna jezdzi po nieparzystych pietrach, druga po parzystych). Wjezdzam na pietro. Znajduje hostel. To nie moze byc to – wyglada nieciekawie. Pytam sie czlowieka za lada czy maja net, chce sprawdzic rezerwacje. Netu nie maja. Nie no, cos jest nie tak. Zarezerwowalem hostel bez netu?!

Schodze na dol. Trzeba znalezc darmowy net. Znajduje go w Burger Kingu. Jem i sprawdzam nazwe hostelu (Travellers Friendship Hostel). No dobra. Budynek ten sam. Ale inne pietro. Okazuje sie ze w tym budynku co pietro to hostel. Zdarza sie ze na jednym pietrze sa 2 hostele.

Znajduje swoj. Loguje sie. Wchodze do pokoju…

Za kazdym razem jak go przemierzam, wszerz i wzdluz, licze metry. Nie ma mowy o pomylce. Pokoj ma rozmiar 1,5x3m. To juz razem z lazienka. Wiekszosc zajmuje lozko. Ma tez okno, panoramiczne – rozmiar 20×40 cm. Okno wychodzi na wnetrze budynku (gratulacje dla projektanta). Swiatlo dzienne nie dociera. Sciany chyba z tektury – wszystko slychac. Gdzies nad pokojem jest cos zwiazane z ciepla woda. Gdy ktos jej uzywa, to cos wyje. Na szczescie ciepla woda jest tylko od 6 do 24. W nocy malo kto jej uzywa. A rano nie trzeba nastawiac budzika. Hostelu jednak nie polecam.

Jedyny plus to ze jest w samym centrum Kowloon. Do metra minuta na pieszo. Do nabrzeza i widoku na wyspe Hong Kong – 10 minut piechota. Pod tym wzgledem lokalizacja dobra.

Tak wczoraj jak i dzisiaj Hong Kong jest w 100% zachmurzony. Za to jest cieplo. Ludzi na ulicach duzo. W parku urzadzaja sobie pikniki. Turysci robia zdjecia na nabrzezu. W sklepach goraczka zakupow.

Statue of Bruce Lee

Sushi restaurant

Related posts