Warszawa, Helsinki, Szanghaj

Wyladowalem i zalogowalem sie do hostelu. Wyglada niezle – maly pokoik z lozkiem na zaimprowizowanym pieterku. Jakby tu jeszcze kuchnia byla, to by byla calkiem fajna kawalerka. Pisze na szybko, za chwile wychodze na miasto – zanim adrenalina zniknie i zasne na siedzaco. Pozniej zaktualizuje wpis. Aktualizacja. Troche odespalem. Szanghaj jest gigantyczny. Ale po kolei. Na lotnisku w Warszawie jak zawsze odgrzewany w mikrofali schabowy, ktory jest zimny po 5 minutach. Spod szyldu Sami Swoi. Pozniej samolot i spanie. W Helsinkach zalogowalem sie do hotelu, zrzucilem graty i poszedlem do…

Witaj, świecie!

Chinska wiza odebrana. Niestety trzeba odbierac osobiscie, tj. nie wysylaja poczta ani kurierem, wiec wiekszosc dnia spedzona w pociagu do i z wawy. Jak sie okazalo znalezienie stacji metra przy Dworcu Glownym jest trudniejsze niz powinno byc, a jesli pojdzie sie w srodku dnia na kawe do wloskiej knajpy mozna natknac sie na Anite Lipnicka i Johna Portera. A wize do Tajlandii, na pobyt do 21 dni, mozna spokojnie wyrobic na lotnisku w Bangkoku lub Phuket. Czyli sprawa sama sie rozwiazala.